Byłam ostatnio z Mileną i Tomkiem w kawiarni. Po ciężkim
tygodniu wreszcie udało nam się spotkać na kawie i spokojnie porozmawiać.
Zamówiłam latte, Lena karmelową, a Tomek czarną i poszliśmy poszukać jakiegoś
wolnego stolika. Trafił nam się przy samym oknie, więc mieliśmy piękny widok na
park znajdujący się za budynkiem. Odwiesiliśmy płaszcze na pobliski wieszak i
usiedliśmy czekając na zamówienie.
- Wreszcie możemy się spotkać wszyscy razem, co ostatnio
jest trudne przez to, że Tomek się ciągle wykręca – mówiąc to spojrzałam
wymownie na przyjaciółkę, która się roześmiała i obie wbiłyśmy wzrok w
chłopaka. – Co Tomuś tak trudno jest ci znaleźć chwilę, żeby wypić z nami kawę?
- Dziewczyny nie obraźcie się, ale mam naprawdę dużo do
roboty poza tym macie nieszczęście wybierać terminy, w których jestem umówiony
z Kasią. No, ale już nie gadajmy o tym, że tak rzadko się widujemy tylko już
pogadajmy o czymś bardziej interesującym skoro już się spotkaliśmy. Co tam u
was słychać? Jak tam w szkole?
- Po staremu. Masa nauki i prac domowych. A ostatnio na
polskim mówiliśmy o…
Niestety niedane mi było dokończyć, bo właśnie
podeszłą kelnerka z naszymi napojami. Podziękowaliśmy i wzięliśmy po łyku z
naszych szklanek.
- Dobre. A co tam zaczęłaś mówić Korni? Coś o lekcji
polskiego tak?
- A tak. Przerabialiśmy ostatnio „Pamiętniki” Paska i
mieliśmy temat o polskich sarmatach. Było nawet śmiesznie, kiedy opisywaliśmy
współczesnych sarmatów.
- No w końcu stanęło na tym, że to dres z żoną ubierającą
się jakby za chwile miała iść do klubu i z synem przebranym za Messiego lub Ronaldo
– skończyła za mnie Lena
- No to naprawdę mieliście ciekawą lekcję. W sumie to jak
zaczęłyście mówić o tych sarmatach to mi się przypomniała jedna sytuacja. Byłem
ostatnio na meczu Korony Kielce. Nawet nie wiecie jak było ciężko zdobyć bilet.
No, ale mi się udało. Tylko, że jak to z moim szczęściem bywa, trafiłem
genialne miejsce. Zgadnijcie gdzie.
- Znając ciebie to pewnie w sektorze kiboli – powiedziała
Lena, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie no, aż tak źle to nie mógł trafić – stwierdziłam i
spojrzałam na Tomka. Kiedy zobaczyłam jego minę, uśmiech spełzł mi z twarzy, a
moje oczy zamieniły się w spodki. – Trafiła?! – Wydusiłam zszokowana.
- Niestety trafiła – powiedział i uśmiechnął się smutno.
Pociągną łyk ze swojej szklanki i zwrócił się do nas. – Ale wiecie, co w sumie
nie było, aż tak tragicznie. Miałem okazję zobaczyć całe spotkanie z ich
perspektywy.
- I czego się dowiedziałeś? – Spytałyśmy jednocześnie.
- Nie uwierzycie, jaki hałas panował w tej części trybun.
Faceci miej więcej koło czterdziestki krzyczą na całe gardło, piją piwo i znów
krzyczą. Trochę spokoju miałem dopiero w przerwie między połowami.
Stwierdziłem, że nie chce mi się nigdzie iść, bo widziałem, jaki tłum wylał się
na korytarz. Siedziałem, więc na swoim miejscu i przyglądałem wszystkim, którzy
tak jak ja postanowili zostać na stadionie. Obok mnie siedziało dwóch osiłków z
piwami w rękach i rozmawiali o czymś podniesionymi głosami. Wiedziony przeczuciem
zacząłem się przysłuchiwać, o czym mówią.
- Waldek mówię ci, że ten gościu z poznania tu dzisiaj jest.
Ja******le, musimy go w końcu dorwać i mu pr*********ić.
- Nie pi***z Stefan po tym ostatnim razie na pewno tu nie
przyjechał. Pie*****ny Lech Poznań i jego pi*****ni kibice, zawsze muszą się
gdzieś wpi****ać.
- Ej, a ty, na co się tak gapisz małolacie. Chcesz w mordę?!
- Nie ja tylko się zastanawiałem, dla czego wy ciągle
chcecie się z kimś bić?
- Nie twój zas**ny interes.
- A tak z ciekawości to, czym się zajmujecie, na co dzień?
- A co cię to niby obchodzi?!
- Spokojnie Waldek młody chce się tylko czegoś dowiedzieć,
ale najpierw powiedz, której drużynie kibicujesz, co?
- Koronie Kielce.
- No i to jest poprawna odpowiedź. Dobra zdałeś test możemy ci
powiedzieć. Jeżeli już chcesz wiedzieć to ja pracuję w kancelarii adwokackiej,
a Waldek jest właścicielem firmy reklamowej.
- To, czemu tacy wykształceni ludzie jak wy jesteście
kibolami?
- Bo to lubimy. Te emocje to zgranie tylu ludzi jest jak w
drużynie.
- A co zwykle robicie w przerwach między połowami?
- Zazwyczaj omawiamy pierwszą połowę, stoimy w kolejce do
kibla, kupujemy piwo albo obmyślamy, komu mamy dzisiaj dokopać.
- I tak zawsze? Nie nudzi was to?
- Nie, o to właśnie chodzi.
- Po tym stwierdzeniu znowu
zaczęli przeklinać i namawiać się na tego faceta, co wcześniej.
- Łał, ale miałeś przeżycia. Masz racje to pasuje do
współczesnego typu sarmaty. Różni się trochę od tego dawnego, ale sens jest ten
sam. Uważają się za lepszych od innych, wiedzą wszystko najlepiej i uwielbiają
bijatyki.
- Następnym razem jak będę kupował bilety to mam nadzieję,
że nie przydarzy mi się takie miejsce.
Potem
jeszcze trochę rozmawialiśmy i każde z nas poszło w swoją stronę. Przygoda,
która zdarzyła się Tomkowi rzeczywiście oddaje wyobrażenie współczesnych
sarmatów. W wielu rzeczach są bardzo podobni do tych z XVII wieku, ale widać
jednak małą różnicę. Podobni są w patriotyzmie, przywiązaniu do tradycji,
dumie, nietolerancji, arogancji, hipokryzji, porywczości, pijaństwie,
skłonności do bijatyk, obżarstwie, gadulstwie i kłótliwości. Różni ich talent
wojskowy, gościnność i życie ponad stan. Zmiany, jakie zaszły w społeczeństwie
przez te stulecia, zmieniło się trochę postrzeganie sarmatów, ale oni wciąż są
obecni we współczesnym świecie.